Świąteczna historia o morderstwie rodziny Lawsonów

  • 1 stycznia 2023

Świąteczna historia o morderstwie rodziny Lawsonów

150 150 I Liceum Ogólnokształcące im. Leona Kruczkowskiego w Tychach

Aleks Lach

Nikola Łubocka

Świąteczna historia o morderstwie rodziny Lawsonów

Dla większości ludzi Święta Bożego Narodzenia kojarzą się z beztroską, szczęściem, jedzeniem, na które niektórzy z nas wyczekują cały rok, z czasem spędzonym w rodzinnym gronie, ale czy właśnie tak wyglądają Święta w każdej rodzinie? Z racji nieubłaganie płynącego czasu, który zbliża nas do tego okresu w roku, będziecie mieć okazję przeczytać o rodzinie Lawsonów, a raczej ich ostatnich dniach spędzonych właśnie w tej unikalnej świątecznej atmosferze.

Sprawa morderstwa rodziny, z klasy robotniczej z lat 20. XX wieku o szokującym rozwiązaniu

Rodzina Lawsonów, zdjęcie czarno-białe, tuż przed morderstwem

                                                     Portret rodziny Lawson, zrobiony na kilka dni przed tragedią.

Rodzina Lawsonów mieszkała w okolicy Germanton w Karolinie Północnej. Charles (43 lata) i Fannie (37 lat) dzięki uprawianiu tytoniu na dzierżawionej przez nich ziemi byli w stanie zakupić 100-letni drewniany dom, gdzie mogli wspólnie wychować siedmioro swoich dzieci: Marie (17 lat), Arthura (16 lat), Carrie (12 lat), Maybell (7 lat), Jamesa (4 lata), Raymonda (2 lata) i Mary Lou (4 miesiące). Niestety niedługo później ojciec dzieci poważnie zachorował. Wykryty u niego artretyzm przykuł mężczyznę do łóżka, co spowodowało duży uszczerbek w budżecie rodziny utrzymującej się głównie z uprawy roli. Spowodowało to, że Święta Bożego Narodzenia 1929 roku miały być skromne, a jak się później okazało, także wyjątkowo krwawe.

Wszystko się zaczęło, gdy kilka dni przed Wigilią Charles, pomimo marnej sytuacji finansowej, postanowił niespodziewanie wziąć swoją rodzinę na wielkie świąteczne zakupy. Obdarował wszystkich nowymi ubraniami, po czym wspólnie udali się do fotografa, by zrobić pamiątkowe rodzinne zdjęcie  (dokładnie to, które zostało powyżej załączone).

25 grudnia rozpoczął się jak każdy inny dzień, czyli stosunkowo spokojnie.      Najstarsza córka – Marie – wstała jako pierwsza i zaczęła przygotowywać śniadanie dla całej rodziny. Arthur wraz ze swoim kuzynem, który u niego nocował, wyszli z domu jeszcze przed śniadaniem, aby udać się na polowanie. Wrócili dopiero po kilku godzinach. Wtedy swój czas wolny poświęcili na strzelanie do puszek w ogrodzie, przy czym towarzyszył im Charles – głowa rodziny. W tym samym czasie kobiety oddawały się gotowaniu potraw na rodzinną kolację.

Chłopcy poprosili Charlesa o pożyczenie im kilku naboi, gdyż te im się skończyły. Mężczyzna stanowczo im odmówił, motywując to faktem, iż sam wieczorem będzie chciał wybrać się na polowanie. Przy takim obrocie spraw Arthur z kuzynem pojechali do miasta, by uzupełnić swój ekwipunek.

Po południu dwie dziewczynki – Carrie i Maybell – postanowiły wybrać się w odwiedziny do rodziny swojego wujka, który mieszkał w okolicy. Nigdy tam nie dotarły. Gdy wychodziły z posesji za szopą czekał na nie uzbrojony napastnik. Starsza dziewczynka została postrzelona jako pierwsza, a młodsza została trafiona w plecy, gdy próbowała uciekać. Ciała dzieci zostały zaciągnięte do szopy, a następnie zamknięte.  A to dopiero był początek tego, co miało się stać.

Już na tym etapie można zadać pytanie: “Dlaczego nikogo nie zaniepokoiły odgłosy wystrzałów?”. Odpowiedź jest niezwykle prosta. Całe sąsiedztwo w ten dzień wyruszyło na polowanie do lasu, więc na nieszczęście, nie było to w tym przypadku żadne odstępstwo od normy Strzały słychać było wszędzie…

Mama dzieci w tym czasie nosiła drewno na opał, jednakże ona również zmierzyła się z napastnikiem. Jak możecie się domyślić, nie miała nawet szans na reakcję, została postrzelona. Widziała to jej najstarsza córka – Marie. Uciekając do domu, od razu skierowała się w stronę kominka, by chwycić metalowy pręt stojący tuż obok, prawdopodobnie w celu obronienia się, ale było już za późno. Stała się czwartą ofiarą mężczyzny, gdy ten ją postrzelił, jej ciało bezwładnie wpadło do ognia.

Przerażającą myślą jest to, że równoległe do tych zdarzeń 4-letni James, 2-letni Raymond oraz ich kolega beztrosko bawili się w innym pomieszczeniu tego samego domu. Chłopcy słysząc zamieszanie, postanowili to sprawdzić. Byli świadkami okropnej tragedii, której ciąg dalszy dopiero miał nastąpić. Koledze Jamesa i Raymonda udało się uciec, a właściwie to po prostu sam napastnik mu na to zezwolił. Bracia już jednak takiej szansy nie mieli, widząc swoją mamę i siostrę, postanowili się ukryć – starszy wszedł pod łóżko, a młodszy uciekł do kuchni. Owe miejsca jednak okazały się nie być najlepszymi kryjówkami i tym samym liczba ofiar zwiększyła się do sześciu.

W kołysce płakało zbudzone hałasami najmłodsze z dzieci – Mary Lou. Zaledwie 4-miesięcznej dziewczynce sprawca również nie okazał ani krzty litości.

W niedługim odstępie czasowym po tych zdarzeniach dom Lawsonów odwiedził wujek dzieci, a brat Charlesa, z zamiarem złożenia świątecznych życzeń. Zastał widok, który nie śnił mu się w najgorszych koszmarach. Czym prędzej pobiegł na najbliższy posterunek policji zgłosić całe wydarzenie. Pierwsi policjanci, którzy zjawili się na miejscu nie byli w stanie zrozumieć, kto by mógł się tego dopuścić.

Najstarszy syn – Arthur – dowiedział się o całym zajściu od przypadkowego sklepikarza. Oczywiście nie uwierzył, ale od razu wrócił do domu. Na miejscu spotkał pracujących już śledczych, którzy stwierdzili, że na ten moment, tylko on jest jedyną potwierdzoną żywą osobą z rodziny.

Chwilę potem usłyszeli huk wystrzału dobiegający gdzieś z lasu. Policjanci wraz z Arthurem udali się tam. Ojca dzieci znaleźli leżącego pod drzewem, a obok niego broń, która przed chwilą wypaliła już ostatni śmiertelny strzał.

W tym momencie wszystko zaczęło składać się w całość. Sprawcą tylu zabójstw był sam Charles. Zabił szóstkę swoich dzieci oraz żonę, a swój morderczy maraton zwieńczył samobójstwem. Obok niego znaleziono również listy pożegnalne, ale oba zawierały tylko jedno  zdanie wprowadzające i tu się urywały. Pierwszy z nich rozpoczynał się od: “Nikt nie jest winny temu co się stało, oprócz…”, a kolejny od “Kłopoty mogą powodować..”. Dlaczego ich nie dokończył? Może po prostu sam nie potrafił zebrać myśli, a co dopiero ująć ich w konkretne słowa? A może była to celowa zagrywka z jego strony? Tego się już nie dowiemy, tę wiedzę zabrał ze sobą do grobu.  Nie dowiemy się również, czy darował Arthurowi życie, ponieważ szczególnie kochał swojego najstarszego syna, czy też obawiał się, że silny i postawny chłopak może udaremnić jego plan?

Nawet sam powód tej tragedii nie jest do końca jasny, ale powstało kilka możliwych teorii na ten temat. Najpopularniejszą z nich jest to, że Charles mógł doznać urazu mózgu po tym, jak uderzył się w głowę tępą częścią siekiery. Lekarz go tylko opatrzył, a mężczyzna przez kolejne tygodnie przeszedł poważna zmianę w aspekcie swojego zachowania, a mianowicie stał się on porywczy, agresywny, miewał też ataki płaczu. Kilka tygodniu przed zajściem z całą rodziną uczestniczył w pogrzebie swojego sąsiada, gdzie odbyła się ogólna rozmowa na temat życia i  śmierci. Mężczyzna uznał wówczas, że nigdy nie opuściłby swojej rodziny, a jeśli miałoby go zabraknąć, to wziąłby swoją całą rodzinę ze sobą na drugą stronę. Jak widać, był bardzo słownym człowiekiem. Po kilkudziesięciu latach bliscy znajomi rodziny bądź jej członkowie postanowili zabrać głos i uchylić rąbka tajemnicy. Oni sami słyszeli chociażby o tym, że najstarsza córka – Marie – mogła być w ciąży z własnym ojcem, co było po prostu karygodne.  Czy to właśnie to go zmotywowało do popełnienia tak okropnego czynu?              Wiele osób do dziś zadaje sobie to pytanie, ale sama odpowiedź nie jest już tak prosta.

W pogrzebie uczestniczyły setki osób, a cała ósemka (wraz z Charlesem) spoczęła w jednym, rodzinnym grobie. Brat Charlesa umożliwił zwiedzanie domu za drobną opłatą (25 centów), a strzelby, których użył sprawca, zostały wystawione na aukcji, co na dzisiejsze normy możemy uznać za co najmniej niemoralne. Dziś dom już nie istnieje, ale krążą pogłoski o tym, że cała farma, która wówczas należała do Lawsonów, jest nawiedzona.

Rodzinny grób rodziny Lawsonów, zdjęcie czarno-białe

                                                                          Rodzinny grób Lawsonów

Co się jednak działo po tym wszystkim z jedynym ocalałym? Arthur założył swoją rodzinę, miał czwórkę dzieci z żoną Niną, ale jednak nie było mu pisane długie i szczęśliwe życie. Zginął w wypadku samochodowy mając jedynie 32 lata.

Źródła:

RODZINA LAWSONÓW – ŚWIĄTECZNA HISTORIA | KAROLINA ANNA

TAJEMNICA ZDJĘCIA LAWSONÓW | KRYMINALNE HISTORIE

http://natropiemordercow.blogspot.com/2016/12/79-morderstwo-rodziny-lawson.html