Zwyczaje świąteczne

  • 18 grudnia 2020

Zwyczaje świąteczne

150 150 I Liceum Ogólnokształcące im. Leona Kruczkowskiego w Tychach

Zwyczaje świąteczne

ALE TO JUŻ BYŁO…

BOŻE NARODZENIE NASZYCH PRZODKÓW

Początki tradycji Bożego Narodzenia sięgają przełomu III i IV wieku. Miało ono wyprzeć rzymskie święto niezwyciężonego słońca. Pierwsi chrześcijanie nie przejmowali się ani miejscem, ani czasem narodzenia Jezusa. Kluczowe dla nich było przygotowanie się do obchodów związanych z Wielkanocą. Polska tradycja obchodzenia świąt sięga wieku XV. Trudno sobie wyobrazić, jak wyglądałby grudzień, gdyby ludzie nie zdecydowali się jednak na wprowadzenie tego święta. Byłby to zwykły zimowy miesiąc, w dzisiejszych czasach w dodatku szary, smutny i bez śniegu. Jedno święto czyni cały miesiąc wyjątkowym. A jak obchodzono je kiedyś?

Każdy z nas jako dziecko, będąc niegrzecznym, słyszał zapewne od rodziców bądź dziadków przysłowie „Jaka Wigilia, taki cały rok”. Dawniej wierzono, że Wigilia to dzień, w którym dokonuje się odnowienie dziejów. Rozpoczynał się nowy rok, który miał wyglądać tak, jak wyglądał pierwszy dzień. Gospodarze domu dbali o pokój między domownikami i rozdawali im opłatki. Skaleczenie się miało być zapowiedzią nieszczęścia, a wigilijne tarcie maku przez dziewczynę zapowiadało szybkie wyjście za mąż. Umycie się w cebrzyku, gdzie znajdował się pieniążek, miało sprawić, że ktoś będzie zdrowy i bogaty. Podczas wigilijnej wieczerzy mile widziane było spróbowanie każdej potrawy, aby nikogo w ciągu roku nie omijały przyjemności. Bardzo ciekawy zwyczaj panował również na Pomorzu, gdzie pojono koguty wódką w podziękowaniu za codzienne budzenie.

Dzień Wigilii był często dla naszych przodków dniem ciężkiej pracy. Panowie dbali zazwyczaj o przygotowanie lepszej paszy dla zwierząt, a panie zajmowały się sprzątaniem i przygotowywaniem świątecznych potraw. Gdy na niebie pojawiła się pierwsza gwiazdka, można było spokojnie zasiąść do wigilijnego stołu. Pozostawiano puste miejsce w oczekiwaniu na dusze zmarłych. Zwyczaj ten nabrał nieco innego znaczenia podczas II wojny światowej. Puste miejsce przypominało wówczas o kimś nieobecnym, kto w każdej chwili mógł wrócić do domu. W obawie przed tym, że duch przodka nie zasiądzie na wyznaczonym miejscu, dmuchano na siedzenie zanim się usiadło. Koniecznie trzeba było napalić w piecu, by zmarłym nie było zimno. Jeżeli któryś z domowników potrafił czytać, wigilijne spotkanie rozpoczynało odczytanie fragmentu z Ewangelii wg św. Łukasza o Bożym Narodzeniu. Następnie dzielono się opłatkiem. Była to okazja do pojednania. By uniknąć sytuacji, w której w wieczerzy uczestniczy nieparzysta liczba gości zapowiadająca nieszczęście, zapraszano do stołu także żebraków i ubogich.

Jedzenie, które pojawiało się na wigilijnym stole, oraz liczba potraw były bardzo różnorodne i zależały od regionu oraz od stanu. Chłopi jadali siedem potraw, szlachta dziewięć, a pańska wieczerza składała się z jedenastu potraw. W innych regionach miała to być wielokrotność szóstki, zazwyczaj sześć lub dwanaście. Nie wolno było jeść mięsa, ponieważ wierzono, że zwierzęta i ludzie tworzą tego dnia jedną rodzinę. W Wielkopolsce i na Śląsku pierwszą potrawą była polewka migdałowa albo rybna, a w Małopolsce i na wschodzie kraju podawano barszcz lub zupę grzybową. W innych regionach jadano zupę piwną, polewkę z siemienia lnianego albo ziemniaki z żurem. Często jadano kaszę i mak w różnej postaci. Przyrządzano kutię, która symbolizowała żywych i umarłych. Na stole pojawiały się także pierogi i kluski z grzybami oraz różnego rodzaju ryby. Konieczna była także strucla. Wśród napojów znajdowało się zazwyczaj piwo, a od połowy XIX wieku wódka. Dzieci piły kompot z suszonych owoców.

Nie ma wśród nas nikogo, kto w przedświątecznym czasie nie ubierałby choinki. Jej wielkim popularyzatorem był Marcin Luter. Symbolizuje ona rajskie drzewo życia. Do Polski tradycja ta przywędrowała na przełomie wieku XIX i XX razem z niemieckimi protestantami. Szybko zyskała popularność w zaborze pruskim. Reszta kraju niezbyt chętnie spoglądała na ten zwyczaj. Drzewko stawało się jednak coraz bardziej popularne za sprawą arystokracji, później trafiło do domów szlacheckich i miejskich. Na polskiej wsi choinka pojawiła się w okresie międzywojennym, początkowo tylko na południu i w centralnej części kraju. Drzewko było strojone ręcznie robionymi ozdobami, zazwyczaj ze słomy i papieru. Były to m. in. aniołki czy łańcuchy Wieszano także pierniczki, orzechy i jabłka. Każdy element miał swoje konkretne znaczenie: jabłko oznaczało rajski owoc, aniołki Bożą opiekę, a łańcuchy symbolizowały zniewolenie grzechem, a z drugiej strony trwałość więzi rodzinnych. Dzieło wieńczyła gwiazda, która miała za zadanie pomagać zbłądzonym w powrocie do domu. Obowiązek przygotowania drzewka należał do dziewczyn.

Nieodzownym elementem świąt są także kolędy. W polskich domach śpiewano je po wigilijnej wieczerzy. Towarzyszyła im często scenka odgrywana przez kolędników. Spędzano ten czas w radosnej i swobodnej  atmosferze. Na koniec tradycyjnie o północy wszyscy udawali się na pasterkę.

To tylko niektóre świąteczne zwyczaje naszych przodków. Niewątpliwie było ich znacznie więcej, często tych niepowtarzalnych, indywidualnych i charakterystycznych dla każdej rodziny.  Każdy z nas ma swoje zwyczaje, które czynią Boże Narodzenie jeszcze piękniejszym. W czasie pandemii istotne jest, by oprócz zwyczajów w naszych domach zagościła atmosfera radości z bliskich i by czas świąt po prostu nas do siebie zbliżył oraz pozwolił docenić swoją obecność.

Źródła:

Historia świątecznej choinki

https://historia.wprost.pl/10281990/tradycje-i-swiateczne-zwyczaje-jak-kiedys-obchodzono-wigilie.html

Przemek Jasiński